Letni szał związany z kremami BB to dopiero początek ich ery w Polsce, cały czas na rynku kosmetycznym pojawiają się nowe wersje tego produktu. Zachęcona dobrymi doświadczeniami z moim wcześniejszym nabytkiem, czyli kremem BB z firmy Estee Lauder, który niestety mi się skończył, ponieważ stosowałam go codziennie zamiast podkładu, postanowiłam wypróbować DREAM FRESH, w o wiele bardziej atrakcyjnej cenie (tym bardziej, że udało mi się go kupić na promocji za 19 zł w HEBE).
OTO JEGO ZALETY:
- jest baaardzo lekki,
- delikatnie wyrównuje koloryt, nadaje skórze blasku,
- zawiera filtr 30,
- delikatnie nawilża skórę,
- wygląda bardzo naturalnie, jest naprawdę niewidoczny na skórze,
KILKA WAD:
- absolutnie nie kryje niedoskonałości, ani większych przebarwień,
- nie matuje, dlatego nadaje się tylko dla osób o cerze normalnej lub suchej, które użyją przed nałożeniem kremu BB jakiś mocno nawilżający krem, ponieważ produkt ten aż tak dobrze nie nawilża,
- chyba nadaje się dla osób z idealną cerą, wtedy mogą go używać zamiast podkładu,
- mały wybór kolorów, nie ma bardzo ciemnych odcieni, a te jasne mogą być troszkę za ciemne dla osób z porcelanową karnacją,
Ja stosuję go jako bazę z filtrem pod podkład, żeby chronić skórę przed słońcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz