Oto piękny brudny róż z kolekcji "Piraci z Karaibów" z OPI, który udało mi się upolować na promocji w TK MAXX!
cena. 49 zł (ja zapłaciłam ok.25 zł!!!)
poniedziałek, 29 października 2012
niedziela, 28 października 2012
THE BODY SHOP, BODY SCRUB
Kluczem do zdrowo wyglądającej skóry jest nie samo nawilżanie, ale ZŁUSZCZANIE + NAWILŻANIE, dlatego w październikowej pielęgnacji nie może zabraknąć recenzji moich ulubionych peelingów do ciała z TBS!
Na razie mam w swojej kolekcji dwa:
BRZOSKWINIOWY i MANGO i od razu muszę podkreślić, że peeling peelingowi nie równy!
Mój ulubieniec czyli MANGO, nie tylko wspaniale złuszcza martwy naskórek, ale też pozostawia na niej nawilżający film (pewnie zawarte w nim olejki z pestek mango), dzięki czemu po jego użyciu nie trzeba nakładać balsamu!
MANGO BODY SCRUB zawiera kryształki soli i cukru (cukier ma właściwości nawilżające) i jest bardzo gęsty. Wystarczy odrobna produktu nałożona na mokrą skórę. Mniej a częściej znaczy więcej. Nie liczy się ilość zużytego produtku, a systematyczność w ścieraniu martwego naskórka. Tylko wtedy można się cieszyć promienną i gładką skórą non-stop!
Jeśli chodzi o opakowanie to słoiczek pod prysznicem nie zawsze jest najwygodniejszy, ale za to nic nie stracimy, możemy wydobyć produkt do końca :)
BRZOSKWINIOWY BODY SCRUB zawiera wyciąg z brzoskwiń, ma bardziej kremową konsystencję z drobno zmielonymi pestkami, które złuszczają martwy naskórek.
Niestety, mimo iż wygląda na bardzo nawilżający nie nawilża tak dobrze jak ten z MANGO :(
Dlatego dla mnie nie jest wart swojej ceny, szczególnie jeśli ktoś chce się pokusić na produkty THE BODY SHOP kiedy nie ma promocji. Dla mnie zwycięzcą tej recenzji jest MANGO BODY SCRUB.
Oba scruby mają bardzo naturalne i przyjemne zapachy :)
Jeśli miałabym któryś Wam polecić to będzie to MANGO, jest wyjątkowo nawilżający, bo lekko oleisty i za to go uwielbiam. Dla mnie to prawdziwe 2 in 1, bo peelinguje i nawilża :)
Na razie mam w swojej kolekcji dwa:
BRZOSKWINIOWY i MANGO i od razu muszę podkreślić, że peeling peelingowi nie równy!
Mój ulubieniec czyli MANGO, nie tylko wspaniale złuszcza martwy naskórek, ale też pozostawia na niej nawilżający film (pewnie zawarte w nim olejki z pestek mango), dzięki czemu po jego użyciu nie trzeba nakładać balsamu!
MANGO BODY SCRUB zawiera kryształki soli i cukru (cukier ma właściwości nawilżające) i jest bardzo gęsty. Wystarczy odrobna produktu nałożona na mokrą skórę. Mniej a częściej znaczy więcej. Nie liczy się ilość zużytego produtku, a systematyczność w ścieraniu martwego naskórka. Tylko wtedy można się cieszyć promienną i gładką skórą non-stop!
Jeśli chodzi o opakowanie to słoiczek pod prysznicem nie zawsze jest najwygodniejszy, ale za to nic nie stracimy, możemy wydobyć produkt do końca :)
BRZOSKWINIOWY BODY SCRUB zawiera wyciąg z brzoskwiń, ma bardziej kremową konsystencję z drobno zmielonymi pestkami, które złuszczają martwy naskórek.
Niestety, mimo iż wygląda na bardzo nawilżający nie nawilża tak dobrze jak ten z MANGO :(
Dlatego dla mnie nie jest wart swojej ceny, szczególnie jeśli ktoś chce się pokusić na produkty THE BODY SHOP kiedy nie ma promocji. Dla mnie zwycięzcą tej recenzji jest MANGO BODY SCRUB.
Oba scruby mają bardzo naturalne i przyjemne zapachy :)
Jeśli miałabym któryś Wam polecić to będzie to MANGO, jest wyjątkowo nawilżający, bo lekko oleisty i za to go uwielbiam. Dla mnie to prawdziwe 2 in 1, bo peelinguje i nawilża :)
sobota, 27 października 2012
THE BODY SHOP, BODY BUTTER
Oto słynne masła do ciała z TBS. Ja mam obecnie w posiadaniu dwa bardzo delikatne zapachy, kupione na promocji: MORINGA, która według mnie pachnie konwaliami i BRZOSKWINIOWE, o delikatnie herbacianym zapachu.
Ja osobiście nie używam innych balsamów (chyba, że brązujących), ponieważ BODY BUTTER z TBS idealnie nawilża moją skórę, i nie muszę używać go codziennie, wystarczy co dwa lub trzy dni zimą, a latem nawet raz w tygodniu. Jeśli ktoś ma bardzo suchą skórę to mogą one być niezbyt wydajne.
Jedynym minusem jest dla mnie cena, dlatego zawsze z uwagą wypatruję promocji, które w THE BODY SHOP są dość częste.
Masła te mają bardzo gęstą konsystencję, dlatego aby nie nadużywać produktu, najlepiej rozetrzeć odrobinę w dłoniach i dopiero taki lekko rozgrzany krem nałożyć na skórę.
Moim zdaniem BODY BUTTER's mają bardzo dobry skład, pełen mocno nawilżających składników, zawierają super nawilżające masło shea i wyciągi z pestek np. brzoskwini, a także różnego rodzaju olejki, w zależności od wybranego przez nas zapachu.
Ja osobiście nie używam innych balsamów (chyba, że brązujących), ponieważ BODY BUTTER z TBS idealnie nawilża moją skórę, i nie muszę używać go codziennie, wystarczy co dwa lub trzy dni zimą, a latem nawet raz w tygodniu. Jeśli ktoś ma bardzo suchą skórę to mogą one być niezbyt wydajne.
Jedynym minusem jest dla mnie cena, dlatego zawsze z uwagą wypatruję promocji, które w THE BODY SHOP są dość częste.
Masła te mają bardzo gęstą konsystencję, dlatego aby nie nadużywać produktu, najlepiej rozetrzeć odrobinę w dłoniach i dopiero taki lekko rozgrzany krem nałożyć na skórę.
Moim zdaniem BODY BUTTER's mają bardzo dobry skład, pełen mocno nawilżających składników, zawierają super nawilżające masło shea i wyciągi z pestek np. brzoskwini, a także różnego rodzaju olejki, w zależności od wybranego przez nas zapachu.
poniedziałek, 22 października 2012
THE BODY SHOP, WARMING MINERAL MASK
Maska z THE BODY SHOP- WARMING MINERAL MASK, to jedna z moich ulubionych oczyszczających maseczek, które można wykonać 'na szybko', ponieważ wystarczy ją nałożyć na 5-10 min, aby poczuć efekt oczyszczonej z sebum i zanieczyszczeń skóry twarzy.
Moim zdaniem, jest to bardzo dobra maszeczka dla posiadaczek tłustych i trądzikowych cer, gdyż zawiera ona glinkę.
Oczywiście moim numerem jeden pozostają maseczki z LUSH'a, ale ze względu na ich wspaniałe składniki i problemy z dostępnością, nie lubię stosować ich na 10 min, wolę potrzymać je nawet przez 40 min :)
Najbardziej lubię to, że maseczka z TBS jest rozgrzewająca i czuję jak otwiera i oczyszcza moje pory (ochydka) i daje naprawdę dobry efekt świeżej, lekko zmatowionej cery.
Ma bardzo dobry skład, zawiera składniki oczyszczające, zwalczające nadmierną produkcję sebum i przeciwzapalne.
Jeśli chodzi o konsystencję, to jest to biała ciekła maseczka, dlatego też nie musimy nakładać zbyt grubej warstwy, ponieważ może nam spłynąć z twarzy :)
cena ok. 45 zł
Moim zdaniem, jest to bardzo dobra maszeczka dla posiadaczek tłustych i trądzikowych cer, gdyż zawiera ona glinkę.
Oczywiście moim numerem jeden pozostają maseczki z LUSH'a, ale ze względu na ich wspaniałe składniki i problemy z dostępnością, nie lubię stosować ich na 10 min, wolę potrzymać je nawet przez 40 min :)
Najbardziej lubię to, że maseczka z TBS jest rozgrzewająca i czuję jak otwiera i oczyszcza moje pory (ochydka) i daje naprawdę dobry efekt świeżej, lekko zmatowionej cery.
Ma bardzo dobry skład, zawiera składniki oczyszczające, zwalczające nadmierną produkcję sebum i przeciwzapalne.
Jeśli chodzi o konsystencję, to jest to biała ciekła maseczka, dlatego też nie musimy nakładać zbyt grubej warstwy, ponieważ może nam spłynąć z twarzy :)
cena ok. 45 zł
HOW TO: GALAXY/GLITTER NAILS
Witam dziś chciałam Wam zaprezentować i po krótce wytłumaczyć jak wykonać ten spektakularny i idealny na Haloween manicure - GALAXY NAILS.
CO BĘDZIE NAM POTRZEBNE?
- czarny lakier do paznokci,
- niebieski lakier do paznokci (bądź fioletowy lub szary)
- wyrazisty różowy lakier do paznokci,
- drobny brokatowy lakier,
- bardziej 'gruboziarnisty' brokatowy lakier,
- gąbeczka, lub gąbkowy aplikator
JAK TO ZROBIĆ?
1. Pomaluj paznokcie na czarno i pozwól im wyschnąć. Nie zapominaj o base coacie, hdy używasz ciemnych lakierów!
2. Przy użyciu gąbeczki nałóż na pomalowane na czrno paznokcie niebieski, a później różowy lakier, tworząc rozmazane chmurki.
3. Pomaluj paznokcie drobnym brokatem i następnie delikatnie i bardzo oszczędnie pomaluj grubszym brokatem, tworząc gwiazdy i planety na naszej paznokciowej galaktyce :)
Ja osobiście przesadziłam z brokatem, więc nie widać zbyt dobrze pięknych różowo-niebieskich chmur :(
Powodzenia!
CO BĘDZIE NAM POTRZEBNE?
- czarny lakier do paznokci,
- niebieski lakier do paznokci (bądź fioletowy lub szary)
- wyrazisty różowy lakier do paznokci,
- drobny brokatowy lakier,
- bardziej 'gruboziarnisty' brokatowy lakier,
- gąbeczka, lub gąbkowy aplikator
JAK TO ZROBIĆ?
1. Pomaluj paznokcie na czarno i pozwól im wyschnąć. Nie zapominaj o base coacie, hdy używasz ciemnych lakierów!
2. Przy użyciu gąbeczki nałóż na pomalowane na czrno paznokcie niebieski, a później różowy lakier, tworząc rozmazane chmurki.
3. Pomaluj paznokcie drobnym brokatem i następnie delikatnie i bardzo oszczędnie pomaluj grubszym brokatem, tworząc gwiazdy i planety na naszej paznokciowej galaktyce :)
Ja osobiście przesadziłam z brokatem, więc nie widać zbyt dobrze pięknych różowo-niebieskich chmur :(
sobota, 20 października 2012
ROSE SALVE, balsam do ust
Oprócz miodowego balsamu NUXE, ROSE SALVE to mój ulubiony produkt do pielęgnacji suchych ust.
Nie jest tak wygodny w użyciu ja sztyfty, ale świetnie sprawdza się w ciągu dnia, ponieważ wspaniale nawilża spierzchnięte usta i nadaje im piękny połysk.
Poza tym, ma bardzo naturalny różany zapach. Nadaje się także do pielęgnacji skórek paznokci, ale mnie go szkoda i używam go tylko na usta.
Jedyny jego minus to cena, 25 zł i dostępność, ale od niedawna można go dostać wPolsce w sklepach sieci BATH and BODY WORKS.
Balsam ten ma konsystencję podobną do wazeliny, ale jest przy tym lekki i nie lepi się :)
Ma dość duże opakowanie i jest bardzo wydajny. Dla mnie bardziej opłacalny zakup niż słabiej nawilżające sztyfty do ust, które musimy co chwilę aplikować.
Ma aż 22g a sztyft BURT'S BEES jedyne 4,25 g, a tubka CARMEX'u 10 g.
Nie jest tak wygodny w użyciu ja sztyfty, ale świetnie sprawdza się w ciągu dnia, ponieważ wspaniale nawilża spierzchnięte usta i nadaje im piękny połysk.
Poza tym, ma bardzo naturalny różany zapach. Nadaje się także do pielęgnacji skórek paznokci, ale mnie go szkoda i używam go tylko na usta.
Jedyny jego minus to cena, 25 zł i dostępność, ale od niedawna można go dostać wPolsce w sklepach sieci BATH and BODY WORKS.
Balsam ten ma konsystencję podobną do wazeliny, ale jest przy tym lekki i nie lepi się :)
Ma dość duże opakowanie i jest bardzo wydajny. Dla mnie bardziej opłacalny zakup niż słabiej nawilżające sztyfty do ust, które musimy co chwilę aplikować.
Ma aż 22g a sztyft BURT'S BEES jedyne 4,25 g, a tubka CARMEX'u 10 g.
piątek, 19 października 2012
PALMER'S, COCOA BUTTER FORMULA, CONCENTRATED CREAM
Wiosna za pasem, a razem z nią nadeszły dni suchej skóry i to nie tylko na twarzy czy ustach :(
Oto jeden z moich ulubionych kremów do rąk, który jest uniwersalny, ponieważ nadaje się także do pielęgnacji suchej skóry na łokciach, kolanach, a także stopach!
Ma piękny czekoladowy zapach i dobrze nawilża skórę. Nie oczekuję od niego cudów, dlatego u mnie się sprawdza.
Przy bardzo suchej skórze dłoni, najlepszym sposobem jest częsta aplikacja kremu i dokładne osuszanie rąk po myciu, żeby w chłodniejsze dni zapobiegać pękaniu i wysuszaniu skóry.
Cena 10.99 zł
Oto jeden z moich ulubionych kremów do rąk, który jest uniwersalny, ponieważ nadaje się także do pielęgnacji suchej skóry na łokciach, kolanach, a także stopach!
Ma piękny czekoladowy zapach i dobrze nawilża skórę. Nie oczekuję od niego cudów, dlatego u mnie się sprawdza.
Przy bardzo suchej skórze dłoni, najlepszym sposobem jest częsta aplikacja kremu i dokładne osuszanie rąk po myciu, żeby w chłodniejsze dni zapobiegać pękaniu i wysuszaniu skóry.
Cena 10.99 zł
czwartek, 18 października 2012
L'oreal, TRIPLE ACTIVE VIVIFYING SCRUB
To, że jesienią czy zimą nasza skóra staje się bardziej sucha nie oznacza, że powinniśmy przestać używać peelingów do twarzy.
Najlepiej jest stosować silnie nawilżające i pielęgnujące kremy do twarzy, po złuszczeniu zewnętrznej warstwy martwego i suchego naskórka (bleee). Jednym z moich ulubionych, delikatnych peelingów jest ten z L'OREAL, który zawiera drobinki pestek brzoskwini/moreli. Nie tylko złuszcza suche skórki, ale też dogłębnie oczyszcza skórę twarzy.
Żel ten pięknie pachnie i jest na tyle delikatny, że można go używać nawet codziennie.
Najlepiej jest stosować silnie nawilżające i pielęgnujące kremy do twarzy, po złuszczeniu zewnętrznej warstwy martwego i suchego naskórka (bleee). Jednym z moich ulubionych, delikatnych peelingów jest ten z L'OREAL, który zawiera drobinki pestek brzoskwini/moreli. Nie tylko złuszcza suche skórki, ale też dogłębnie oczyszcza skórę twarzy.
Żel ten pięknie pachnie i jest na tyle delikatny, że można go używać nawet codziennie.
wtorek, 16 października 2012
CLINIQUE SUPERDEFENSE, AGE DEFENSE EYE CREAM
CLINIQUE SUPERDEFENSE SPF 20 to rozświetlający krem pod oczy na dzień.
Jest to jeden z moich ulubionych kremów pod oczy na dzień. Po pierwsze bardzo dobrze nawilża skórę pod oczami i dodatkowo zawiera drobinki rozświetlające, więc nie trzeba używać dodatkowo rozświetlacza pod oczy, wystarczy odrobina korektora lub nawet podkładu.
Poza tym krem ten ma bardzo wygodne i higieniczne opakowanie, z którego bardzo łatwo wydobyć odpowiednią ilość produktu.
Dodatkowy plus to filtr SPF 20, który chroni delikatną skórę po oczami przed szkodliwym promieniowaniem UV.
Jest to bardzo dobry, lekki i wydajny krem pod oczy. Przede wszystkim nie podrażnia mojej delikatnej skóry pod oczami i bardzo dobrze ją nawilża. Szkoda mi używać go na noc, ponieważ zawiera on filtr przeciwsłoneczny, który bardzo sobie cenię nawet w chłodniejsze dni.
Nie jest to krem przeciwzmarszczkowy, ale chroni skórę pod oczami przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, dlatego też zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry.
Cena ok. 170 zł, dlatego warto poczekać na promocję i wtedy wypróbować ten naprawdę dobry kosmetyk!
Jest to jeden z moich ulubionych kremów pod oczy na dzień. Po pierwsze bardzo dobrze nawilża skórę pod oczami i dodatkowo zawiera drobinki rozświetlające, więc nie trzeba używać dodatkowo rozświetlacza pod oczy, wystarczy odrobina korektora lub nawet podkładu.
Poza tym krem ten ma bardzo wygodne i higieniczne opakowanie, z którego bardzo łatwo wydobyć odpowiednią ilość produktu.
Dodatkowy plus to filtr SPF 20, który chroni delikatną skórę po oczami przed szkodliwym promieniowaniem UV.
Jest to bardzo dobry, lekki i wydajny krem pod oczy. Przede wszystkim nie podrażnia mojej delikatnej skóry pod oczami i bardzo dobrze ją nawilża. Szkoda mi używać go na noc, ponieważ zawiera on filtr przeciwsłoneczny, który bardzo sobie cenię nawet w chłodniejsze dni.
Nie jest to krem przeciwzmarszczkowy, ale chroni skórę pod oczami przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, dlatego też zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry.
Cena ok. 170 zł, dlatego warto poczekać na promocję i wtedy wypróbować ten naprawdę dobry kosmetyk!
niedziela, 14 października 2012
YES TO CUCUMBERS, EYE GEL
Podczas pielęgnacji naszej twarzy nie możemy zapomnieć o pielęgnacji oczu. Bardzo często skóra pod oczami, nawet u osób z cerą bardzo tłustą jest wyjątkowo sucha!
Dlatego nie można zapomnieć o nawilżaniu tego delikatnego obszaru.
Niestety, krem a raczej żel pod oczy, który dzisiaj zrecenzuję nie nawilża skóry pod oczami, a czasami powoduje uczucie ściągnięcia, co jest niezbyt przyjemne.
Krem ten ma konsystencję przezroczystego żelu i niezwykle szybko się wchłania. Świetnie chłodzi skórę pod oczami, przez co redukuje oznaki zmęczenia, szczególnie opuchnięte z rana worki pod oczami, ale niestety nie nawilża, przez co nie nadaje się gdy mamy suchą skórę.
Na pewno nie jest to produkt godny polecenia szczególnie, że bez przeceny kosztuje ok. 99 zł!
Dlatego nie można zapomnieć o nawilżaniu tego delikatnego obszaru.
Niestety, krem a raczej żel pod oczy, który dzisiaj zrecenzuję nie nawilża skóry pod oczami, a czasami powoduje uczucie ściągnięcia, co jest niezbyt przyjemne.
Krem ten ma konsystencję przezroczystego żelu i niezwykle szybko się wchłania. Świetnie chłodzi skórę pod oczami, przez co redukuje oznaki zmęczenia, szczególnie opuchnięte z rana worki pod oczami, ale niestety nie nawilża, przez co nie nadaje się gdy mamy suchą skórę.
Na pewno nie jest to produkt godny polecenia szczególnie, że bez przeceny kosztuje ok. 99 zł!
sobota, 13 października 2012
LUSH, GREASE LIGHTNING
Oto kolejny produkt do pielęgnacji z mojej ulubione firmy produkującej kosmetyki LUSH, punktowy żel antybakteryjny na wypryski o przezabawnej nazwie GREASE LIGHTNING :)
Jest to przezroczysty żel, który zwalcza wypryski. Można go stosować punktowo na problematyczne miejsca lub też na całą strefę T, aby zmniejszyć świecenie. Producent zapewnia, że możemy stosować go pod makijaż, ale ja zauważyłam, że film, który GREASE LIGHTNING tworzy na skórze przypomina zaschniętą maskę typu PEEL OFF, więc lepiej stosować go na noc, lub w dni, kiedy się nie malujemy, ale ponieważ ja nie obejdę się bez minimalnego make up'u na co dzień trochę pokombinowałam i odkryłam świetny sposób na nakładanie GREASE LIGHTNING pod makijaż...
Mieszam go na dłoni z moim ulubionym kremem do twarzy VANISHING CREAM i nakładam na strefę T i problematyczne miejsca.
Nałożony jako preparat punktowy na wypryski nie wysusza ich błyskawicznie, a delikatnie goi. Niestety, u mnie proces ten trwa dosyć długo, więc cieżko mi stwierdzić czy to zasługa żelu czy upływu czasu, ale jedno jest pewne:
- znakomicie utrzymuje mat na mojej skórze,
- delikatnie ściąga pory,
- daje uczucie świeżej czystej skóry,
- nie obciąża!
- ma naturalny skład,
GREASE LIGHTNING ZAWIERA:
- żel z alg, który tworzy film na skórze,
- olejek z drzewa herbacianego, antybakteryjny,
- wyciąg z lawendy i tymianek, które działają odkażająco i regulują produkcję sebum,
- aloes, który dziala łagodząco na podrażnienia i zaczerwieniena,
GREASE LIGHTNING to zdecydowanie produkt dla osób zmęczonych używaniem silnych, naszpikowanych chemią preparatów, które nie oczekują natychmiastowych efektów ani cudów.
Dla mnie to jeden z podstawowych produktów w mojej pielęgnacji, mimo iż wiem, że jego efekty nie są widoczne po jednym czy dwóch zastosowaniach.
Jest to przezroczysty żel, który zwalcza wypryski. Można go stosować punktowo na problematyczne miejsca lub też na całą strefę T, aby zmniejszyć świecenie. Producent zapewnia, że możemy stosować go pod makijaż, ale ja zauważyłam, że film, który GREASE LIGHTNING tworzy na skórze przypomina zaschniętą maskę typu PEEL OFF, więc lepiej stosować go na noc, lub w dni, kiedy się nie malujemy, ale ponieważ ja nie obejdę się bez minimalnego make up'u na co dzień trochę pokombinowałam i odkryłam świetny sposób na nakładanie GREASE LIGHTNING pod makijaż...
Mieszam go na dłoni z moim ulubionym kremem do twarzy VANISHING CREAM i nakładam na strefę T i problematyczne miejsca.
Nałożony jako preparat punktowy na wypryski nie wysusza ich błyskawicznie, a delikatnie goi. Niestety, u mnie proces ten trwa dosyć długo, więc cieżko mi stwierdzić czy to zasługa żelu czy upływu czasu, ale jedno jest pewne:
- znakomicie utrzymuje mat na mojej skórze,
- delikatnie ściąga pory,
- daje uczucie świeżej czystej skóry,
- nie obciąża!
- ma naturalny skład,
GREASE LIGHTNING ZAWIERA:
- żel z alg, który tworzy film na skórze,
- olejek z drzewa herbacianego, antybakteryjny,
- wyciąg z lawendy i tymianek, które działają odkażająco i regulują produkcję sebum,
- aloes, który dziala łagodząco na podrażnienia i zaczerwieniena,
GREASE LIGHTNING to zdecydowanie produkt dla osób zmęczonych używaniem silnych, naszpikowanych chemią preparatów, które nie oczekują natychmiastowych efektów ani cudów.
Dla mnie to jeden z podstawowych produktów w mojej pielęgnacji, mimo iż wiem, że jego efekty nie są widoczne po jednym czy dwóch zastosowaniach.
wtorek, 9 października 2012
LUSH, VANISHING CREAM
Na chłodniejsze dni idealnym kremem dla mojej mieszanej/tłustej cery jest ten magiczny krem z firmy LUSH- VANISHING CREAM.
VANISHING CREAM to krem adresowany dla osób z cerą tłustą lub mieszaną, ma on dość lekką, ale bardzo nasyconą konsystencję. Jest niezwykle wydajny i łatwo z nim przesadzić, ponieważ jest dosyć skondensowany i bardzo dobrze nawilża, dlatego też osoby z tłustą cerą powinny nakładać go bardzo oszczędnie.
Krem ten dość szybko się wchłania, ale najlepiej odczekać ok. 5 min przed nałożeniem makijażu. VANISHING CREAM ma piękny delikatny, lawendowy zapach.
PLUSEM JEST BARDZO DOBRY SKŁAD:
- ma małą zawartość olejków, dlatego nie zatyka porów,
- zawiera lekki olej lniany, z kamelii, z pestek winogron i jojoba,
- bardzo dobroczynne dla problematycznej skóry są olejki i wyciągi z róży i lawendy, a także z oczaru (tzw. witch hazel)
VANISHING CREAM to krem adresowany dla osób z cerą tłustą lub mieszaną, ma on dość lekką, ale bardzo nasyconą konsystencję. Jest niezwykle wydajny i łatwo z nim przesadzić, ponieważ jest dosyć skondensowany i bardzo dobrze nawilża, dlatego też osoby z tłustą cerą powinny nakładać go bardzo oszczędnie.
Krem ten dość szybko się wchłania, ale najlepiej odczekać ok. 5 min przed nałożeniem makijażu. VANISHING CREAM ma piękny delikatny, lawendowy zapach.
PLUSEM JEST BARDZO DOBRY SKŁAD:
- ma małą zawartość olejków, dlatego nie zatyka porów,
- zawiera lekki olej lniany, z kamelii, z pestek winogron i jojoba,
- bardzo dobroczynne dla problematycznej skóry są olejki i wyciągi z róży i lawendy, a także z oczaru (tzw. witch hazel)
poniedziałek, 8 października 2012
KORRES, POMEGRANATE MOISTURISING CREME-GEL
Najważniejszym krokiem w pielęgnacji, po oczyszczaniu jest nawilżanie. Niezależnie od tego czy mamy cerę normalną czy ekstremalnie tłustą, musimy naszą skórę nawilżać, aby wyglądała na zdrową i nie dostarczała nam problemów. Dla każdego rodzaju cery możemy znaleźć odpowiedni kosmetyk, oczywiście nie każdy nasz wybór jest strzałem w dziesiątkę, ale od tego są testery i recenzje :)
Ja przetestowałam krem z greckiej firmy KORRES, z serii POMEGRANATE, przeznaczonej dla osób z cerą mieszaną i tłustą.
Produkty KORRES są dostępne w SEPHORZE, ale jako produkty na wyłączność mają trochę wygórowane ceny.
Krem ten ma bardzo lekką, dość nietypową konsystencję, która przypomina mi lekki jogurt grecki. Znakomicie się wchłania, nawilża skórę, ale jej nie zapycha. Daje uczucie lekkości, idealny na cieplejsze dni. Ma bardzo przyjemny, naturalny zapach. Zawiera SPF 6 (tylko!).
Ma bardzo imponujący, dobroczynny skład:
- 15% wyciągu z granatu,
- kwas hialuronowy ( świetnie nawilża)
- kwas salicylowy (dobry w walce z niedoskonałościami i w regeneracji skóry, delikatnie złuszcza)
- NIE ZAWIERA parabenów.
Skóra po użyciu tego kremu jest nawilżona, ale też lekko zmatowiona, dobrze zapobiega świeceniu!
Makijaż nałożony na ten krem długo się otrzymuje na twarzy. Jeśli chodzi o minimalizowanie porów, to przynajmniej ich nie zapycha i nie podkreśla, tyle mogę stwierdzić gołym okiem.
BARDZO DOBRY krem nawilżający dla cery mieszanej i tłustej, ale bez większych problemów, na pewno nie zniweluje niedoskonałości.
Ja przetestowałam krem z greckiej firmy KORRES, z serii POMEGRANATE, przeznaczonej dla osób z cerą mieszaną i tłustą.
Produkty KORRES są dostępne w SEPHORZE, ale jako produkty na wyłączność mają trochę wygórowane ceny.
Krem ten ma bardzo lekką, dość nietypową konsystencję, która przypomina mi lekki jogurt grecki. Znakomicie się wchłania, nawilża skórę, ale jej nie zapycha. Daje uczucie lekkości, idealny na cieplejsze dni. Ma bardzo przyjemny, naturalny zapach. Zawiera SPF 6 (tylko!).
Ma bardzo imponujący, dobroczynny skład:
- 15% wyciągu z granatu,
- kwas hialuronowy ( świetnie nawilża)
- kwas salicylowy (dobry w walce z niedoskonałościami i w regeneracji skóry, delikatnie złuszcza)
- NIE ZAWIERA parabenów.
Skóra po użyciu tego kremu jest nawilżona, ale też lekko zmatowiona, dobrze zapobiega świeceniu!
Makijaż nałożony na ten krem długo się otrzymuje na twarzy. Jeśli chodzi o minimalizowanie porów, to przynajmniej ich nie zapycha i nie podkreśla, tyle mogę stwierdzić gołym okiem.
BARDZO DOBRY krem nawilżający dla cery mieszanej i tłustej, ale bez większych problemów, na pewno nie zniweluje niedoskonałości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)